Dlaczego Blog?

Bo nie chcę wyjść na ostatnią szmatę, która zapomina o rodzinie i przyjaciołach.

Jadę dość daleko, więc mój kontakt w czasie rzeczywistym będzie utrudniony z 2 powodów. Mianowicie 8 godzinna różnica czasu i ograniczony dostęp do Internetu.

Więc jak w Europie będziecie jeść obiad to ja pewnie jeszcze będę spał, lub będę się zbierał do szkoły😊 A jak będziecie wstawać to ja dopiero będę zmykał do wyra.

Pozatym moja “wycieczka” nie ma jeszcze daty zakończenia-i to jest w tym wszystkim najlepsze😂😂😂

Więc będę tu wrzucał swoje wypociny żeby Ci co się martwią (najbardziej chyba babcia 🙂 byli spokojniejsi…

post

Hobbitenango 😅

Nie,to nie to samo co w filmie “Hobbit” czy “Władca pierścieni”. Ale zrobione w podobnym stylu 😊

Pojechaliśmy tam tym oto nie zawodnym transportem:

Ale to dlatego, że autobus tam nie kursuje. Całkiem ciekawe miejsce. Ok.30 min. od Antigua takimi oto drogami😅

Na miejscu przywitało nas stado psów. I jedna bardzo sympatyczna suczka-wyglądała na trochę wygłodzoną. Miałem w plecaku ciasto francuskie z ananasem-nie mogłem jej tego odmówić. Zjadła aż jej się uszy trzęsły.

Spotkałem też gościa-jechał z nami. Nowy uczeń. Wyglądał na wystraszonego. Chociaż pierwsze co pomyślałem-naćpany😂 Takie wrażenie zrobił, bo mu tak oczy wystawały z orbit-myślę sobie: “Pewnie z Holandii,w końcu to stolica narkotyków”

Pytam: skąd jesteś? A on, że z Belgii. Ja na to, że jestem z Polski ale mieszkam w Holandii. On mówi: “Ja też. Gdzie dokładnie?”

Ja na to że Eindhoven. A on: “Poważnie? Ja też.😂

Pytam: gdzie pracujesz? I okazało się, że pracujemy w tym samym miejscu. Tzn. nie ten sam zakład tylko nie daleko. Świat jest mały, co nie? Ale jaja😊 ale bardzo sympatyczny gościu…

No to popatrzmy na trochę fotek:

Nie ma tam dojścia prądu ani wody. Ale znaleźli na to sposób. Baterie słoneczne i filtr do wody na deszczówkę 1100L.

Domki oczywiście do wynajęcia😃

I całkiem nieźle zaopatrzony bar-w alkohol oczywiście…

Byliśmy dość wysoko-chmury dotykały drzew.

A ten kwiat nosi nazwę: Flor de fuego.

Co na polski oznacza-kwiat ognia. Lub ognisty kwiat. Nawet trochę podobny do płomienia😆 i dość często rośnie na drzewach,podobnie jak storczyki😅

I na koniec miny… Ale nie przeciw piechotne😂 Tylko moja nie ogolona morda😂😂😂

Pozdrawiam 😎

Cerro San Cristóbal…

Dość spokojne miejsce na odpoczynek😊

Wybraliśmy się tam z nauczycielkami. 4 nauczycielki i 5 uczniów.

Poznałem jednego gościa z USA. Bardzo pozytywny facet koło 50-tki. (a może 60-tki.). Podobnie jak ja rzucił pracę, sprzedał auto i zrobił dość spory krok-przyjechał do Gwatemali. Może dlatego się zakumplowaliśmy😊

Mówi mi tak: “Podziwiam Cię stary. W Twoim wieku też o tym myślałem ale brakło mi odwagi. Dopiero na stare lata się zdecydowałem. Ile ja bym dał żeby być teraz na Twoim miejscu”

Polubiłem gościa😁

Pojechaliśmy tam na mały wypoczynek i napić się pysznej gwatemalskiej kawy.

Fajne miejsce, super widoki😊

Organic farm… popatrzmy…😀

I pełno drzew awokado😂

Był też jeszcze ogród z kaktusami i coś na podobe szklarni ze storczykami-tylko nie miały jeszcze kwiatów (tylko 1 miał).

Nie zabrakło też moich małych przyjaciół😂😂😂

Bardzo klimatyczne miejsce ☺

Ta babeczka koło mnie to moja nauczycielka-Judith😊

i jeszcze kilka fotek😊

Pozdrowionka z kraju wiecznej wiosny 😎

Antigua-Fiesta

Poszedłem do szkoły jak co dzień a Judith mówi, że jest jakaś gruba impra o 8.00 i pyta czy chce mieć zajęcia tu czy na mieście? Ha,no jasne że na mieście…😅 Co to wogóle za pytanie?😅

Nie zdziwiła mnie fiesta we wtorek-bo tu codziennie coś się dzieje. Co dzień jest jakaś impreza z jakiejś okazji. Zdziwił mnie tylko czas-o 8.00 rano???

Ale cóż-podoba mi się to😀 Fiesta cada día😂

Jakieś grube święto-imprezka ma trwać cały dzień do późnych godzin nocnych. Nikt nie pracuje-wszyscy maja wolne. Wiec jeśli brakło Ci gotówki i musisz iść do banku,to niestety masz pecha.😂 Sporo ludzi na mieście-rzućmy okiem…

Zielone barwy na fladze symbolizują barwę Guacamole😊 czyli Avocado. Są to barwy Antigui. Flaga Gwatemali za to jest niebiesko-biała. Niebieski symbolizuje wodę(morze/ocean) a biały niepodległość.

Ciekawostka. Quetzal-to nie tylko waluta Gwatemali. Quetzal to ptak, który tu żyje. To ich narodowa chluba. Dlaczego? Bo ptak ten nie potrafi żyć w niewoli. Nie udało się go utrzymać w klatce-każdy jeden umierał. Gwatemalczycy mówią o sobie, że są jak Quetzale. Zawsze wolni i niepodlegli. Fajnie mają 😊😊😊

Pamiętacie horror japoński “The Ring”? A oto ta babeczka z filmu-tylko takie ujęcie udało mi się zrobić 😀 Za późno ją zobaczyłem i nie uchwyciłem jej z przodu😕

Znacie KKK? Goście w białych spiczastych czapkach, którzy prześladowali Czarnych?

No to przed wami Czarny KKK😀

A teraz coś dla naszych strażaków z Pastuchowa-oto straż pożarna z Gwatemali. Tzw. Bombardieros 😁 Bida z nędzą… To my już mamy lepszy sprzęt-a raczej oni mają(chłopaki z Pastuchowa). Bo ja strażakiem nie jestem😏

I na dole jeszcze kilka fotek i filmów. Miłego ogląodania 😆😆😆

Acatenango-3972mnpm.

To właśnie tam wyruszam. A przepraszam, wyruszamy-bo jest nas ok.25 osób. Polska,Kanada,Australia,Meksyk, Szwajcaria,Dania,Niemcy,Anglia i Izrael. Niezła mieszanka-będzie ciekawie. Dlaczego wymieniłem Polskę na 1.miejscu? Dowiecie się niebawem😅

Przed nami ok.6 godzin wspinaczki. I to takimi oto ścieżkami…

Po drodze widziałem kilka jaszczurek, ale niestety żadnych węży 😑 Jestem z tego powodu strasznie zasmucony… No ale widocznie nie było tego w cenie😂 zapłaciliśmy po 150Q-czyli jakieś 20€.

A więc tak-nie będę sciemniał-cała drogę szedłem jako drugi. Ale to tylko dlatego, że nasz przewodnik szedł pierwszy, więc nie mogłem go wyprzedzić. Zaraz za mną Jakob. A więc jak widzicie Polska prowadzi. W połowie drogi wyprzedził mnie koleś z Anglii ale wymiękł po 20 minutach. Ha, i znowu prowadzę. Widoki przepiękne-zobaczcie sami…

Na szczycie wszyscy mnie pytali skąd jestem i który to już mój szczyt bo tak darłem do przodu😊 A to mój pierwszy-ale nie ostatni,oj nie 😁😀😊☺😅

Wyjechaliśmy koło 9.00 

Na miejscu byliśmy po 16.00 Na miejscu, nie ma szczycie. Czyli na wysokości ok.3700mnpm. Tu rozbijamy obóz i rozpalamy ognisko bo niebawem się ściemnia.

Nasi przewodnicy (a jest ich trzech) rozpalają ognisko żeby zagotować wodę. Mamy zupki chińskie. Potem gorąca czekolada i pianki marshmallow. Oczywiście głośnik, muza i… i Fiesta😁

W nocy wulkan nie daje o sobie zapomnieć. Co 20 min. wydobywa się z niego głośny ryk i leci lawa. Ale nie taka płynna-masa kamieni rozgrzanych do czerwoności leci kilkadziesiąt metrów w górę i spływa po zboczu rozwalając sie na mniejsze kawałki. Niestety na filmie tego nie widac-za ciemno bylo😑 Nawet nie mam słów by opisać to co widzę. To trzeba po prostu zobaczyc😆

Kładę się spać. W namiocie jest ze mną Jakob,Natalia i Kate (z Australii) Jest przeraźliwie zimno-mam na sobie 2 pary skarpetek,spodnie,2 t-shirty i bluzę z kapturem,no i oczywiście czapkę. Wbijam się do spiworu-a tu nadal zimno.

Paweł-już słyszę Twoje myśli: “Ziomal,masz 2 panienki w namiocie-mam nadzieję,że spełniłeś swoją powinność jak Cię uczyłem” Zapewne tak pomyslałeś😁

Ledwo usnąłem a tu przewodnik nas budzi. Jest 3.30 w nocy. Mamy pół godziny i ruszamy na szczyt. 300m drogi pokonujemy w 80 minut. Czuję się jak na Saharze-bo wszedzie tylko piasek, czarny piasek. Idzie sie koszmarnie. Bardzo łatwo się poślizgnąć i spaść, masakra. Do tego zimno jak na Syberii-były tylko 2 stopnie na plusie. Ale docieramy na szczyt. Wiatr pizga, że głowę chce urwać. Popatrzcie😊

nawet były z nami 3 psy😂

Za to wschód słońca przepiękny…

Tego się nie da opisać-to trzeba przeżyć 😆

Posiedzieliśmy tam 30 min. i w drogę powrotną. Powrót do obozu zajął nam pół godziny-dosłownie ślizgaliśmy się na piasku. Niektórzy skakali. Robiliśmy 2 metrowe skoki-to było niesamowite😉 Byłem tak zmarznięty, że szczęka to mi latała-a w głowie miałem tylko jedną myśl. I tą myślą nie było palące się ognisko-tylko to, że mam w plecaku 2 czekoladowe krążki, które kupiłem w fabryce czekolady tydzień temu😅 Oj,smakowała jak prawdziwa ambrozja…

W obozie gorąca kawa, potem zwijanie namiotów i spowrotem na dół. Droga powrotna zajęła nam nieco ponad 3h. W miarę szybko-bo bieglismy😊 mój plecak ważył 30-40% mniej więc dobrze się zbiegało😅

Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Miałem takie zakwasy, że tego się nie da opisać. Dlatego gdy zobaczyłem ten oto widok, wiedziałem, że to już koniec tej męczarni. Asfalt-cywilizacja😁

P.S. Współczuję tym, którzy szli za mną,bardzo im współczuje… dlaczego? Na szczycie zjadłem 6 jajek na twardo😊 oj jak ja im współczuje 😂😂😂 Bo nawet jeśli pierwszą falę dało się zatrzymać, to jak się domyślacie druga wracała silniejsza😊 Ok,to tyle o niemiłych sytuacjach-na dole macie filmiki (mam nadzieję, że pójdą) jak Fuego dawał czadu…☺ Miłego oglądania.

Museo de Café

Piękne widoczki na wejściu. Wstęp 50Q. Super bar-piękny ogród. Zobaczcie sami😊

Byliśmy dziś w muzeum kawy-zwiedzaliśmy plantacje, próbowaliśmy kawy,dobra była kawa z likierem kawowym. Jak na 25% alkoholu to dość mocny trunek. Kawowy posmaczek jak się pewnie spodziewacie. Nie polecam dzieciom😆

A oto młynki do kawy z różnych krajów świata…

A to gwatemalski młynek do kawy. Bardzo prosty w obsłudze😂😂😂

Był też dżem kawowy😀 Tak tak,dżem zrobiony z kawy. Patrze i nie wierze. Mówie do babeczki-“Daj mi go señorita skosztować.” Lekko słodki-co najwyżej do naleśników. Raczej nie dla mnie…

Gwatemala jest na 8. miejscu na świecie pod względem produkcji kawy-ilościowo oczywiście. I w pierwszej 3. jeśli chodzi o jakość. A to tylko dlatego,że zbiera się ją ręcznie. Za zebranie 45kg kawy ziomek lub babeczka dostają ok. 80Q Wyzysk w biały dzień. Zgroza😑 80Q to 10€

Oto przed wami mapka, pokazująca jak kawa sobie wedrowała po świecie…

Kawa przybyła do Gwatemali z Europy (Francja,Holandia) w 1721 roku. W Europie klimat nie sprzyjał uprawie kawy. A do Europy kawa przybyła z Kenii.

Oczywiście próbowaliśmy kawusie-nie przesadzę jeśli powiem,że to była jedna z najlepszych kaw jakie piłem😉

Poniżej macie jeszcze kilka fotek z ogrodu który był koło plantacji kawy:

Z tego drzewa robi się…uwaga😊 OPIUM

Obok było jeszcze muzeum instrumentów muzycznych,gdzie oczywiscie weszliśmy. 
Nie będę się rozpisywał na temat muzyki,zobaczcie sami:

Słynny gwatemalski instrument-MARIMBA

A to są małe “piszczałki” zrobione przez Majów wieki temu:

A oto Machimon-ich słynne bóstwo. Majowie do dziś wierzą, że Machimon ich strzeże. Składają mu ofiary-papierosy, alkohol, pieniądze i coś tam jeszcze… więcej o nim napiszę jak pojadę nad jezioro Atitlan-tam kult Machimona jest najlepiej zachowany…

I oczywiście skóra jaguara. Żyły tu na wulkanach ale ludzie wszystkie wybili 😕

To tyle. Miłego dzionka 😀

Aha-taka mała ciekawostka. Dookoła Antigua jest kilka wioseczek, każda słynie z czegoś innego (już o tym wspominałem) Lecz nie wspominałem,że potomkowie Majów, którzy tam mieszkają mają swoje własne wzory ubrań,strojów-jak zwał tak zwał.

Takie stroje są w San Jose:

A takie w Santa Maria:

Co co tu mieszkają potrafią po stroju ocenić z jakiej wioski Ci ludzie są. I oni faktycznie tak chodzą po ulicach😊

3majcie sie😏

Mercado

Local mercado to największy targ w Antigua. Wybraliśmy się tam z Jakobem i Makiko. Jakob (nie Jacob) bo to Polak-ale z Kanady. Był w Polsce ze 2 razy ale dość dobrze mówi po polsku-chodził w soboty do polskiej szkoły w Kanadzie. A Makiko już wszyscy kojarzą-Maki 😊 z Tokio.

Kupiliśmy wreszcie garnek, żeby sobie zagotować wodę na zupkę chińską w domu. Bo nie będziemy chodzić do Any Marii przecież-ona ma swoją chatę 30m od naszej. A my mieszkamy we trójkę. Na końcu ogrodu w drugim domku mieszkają jeszcze 3 dziewczyny😊

No dobra-co jeszcze kupiliśmy? Wreszcie znalazłem czerwone banany. Pamiętam jak oglądałem Fazowskiego-“Przez świat na fazie” Zachwalał tak te banany.

Szczerze? Spodziewałem się czegoś lepszego. Fakt,są trochę lepsze w smaku,mają trochę inny kolor. Są bardziej miękkie od zwykłych bananów.

Spodziewałem się nieba w gębie… Ale mimo to i tak są dobre😁 a tak wyglądają: 

Już jednego zjadłem-bo napewno zauważyliście, że jednego brakuje😀

Dziś była masa ludzi tam. To jest dość spory plac. I tylko z tego placu mam kilka fotek. Dalej jest jeszcze spory teren pod dachem-można tam znaleźć dosłownie wszystko: płyty CD,elektronika, buty, ciuchy, owoce których nigdy nie widziałem w życiu, nawet są małe restauracje serwujące lokalne przysmaki, mięso i owoce morza-i to wszystko leży w tym cieple. Wali po nosie jak w wylęgarni mamutów-masakra. Wszędzie jedzie rybą… Ale i tak jest ciekawie.

Pamiętam jak oglądałem Pana Cejrowskiego-on się bujał po takich targach. Teraz mogę doświadczyć tego na własnej skórze 😁😆😅

Melony i ananasy większe od głowy. Ananas za 8Q czyli 1€.

Pozdrawiam z kraju wiecznej wiosny…

San Juan

“Posiadam wiarę w niemożliwą moc. Potrafie jeśli chcę rozświetlić mrok. Mogę poruszyć was na kilka chwil. Tylko zrozumcie kiedy zechcę znowu z sobą być.”     ‘Piotr Rogucki’

Byłem dziś z moją nauczycielką w miejscowości San Juan. Tu każda wioska słynie z czegoś innego. W San Juan są głównie pola kawowe i kakaowe. Odwiedziliśmy fabrykę czekolady😊

Większość pracy oczywiście wykonuje się recznie. Kobitka sobie skubie ziarna kakaowca. Druga to smaży na patelni. Piec oczywiście na ogien-nie gaz😀

Później z tego robi się masę, ktorą miesza się z cukrem. Było tam chyba z 10 smaków do skosztowania. Czekolada z chilli, z anyżem (blee-paskudna) waniliowa czekolada-pyszna. I wiele innych.

Później jest to mieszane i lepione przez ziomeczków z pończochą na glowie😂

Oczywiscie wszystko do kupienia. Zaopatrzyłem się w 4 takie krążki😀

Następnie odwiedziliśmy panienkę co sprzedawała wino. Bardzo dobre wino, lecz trochę drogie-65Q za butelkę. Za to Pani ekspedientka? Muy bonita chica-bardzo ładna dziewczyna. Nawet zrobiłem sobie z nią zdjęcie😁 Powiedziała, że chce być na blogu i nawet pytała jak może to później znaleźć. (A i sama też sobie ze mną fotkę trzasnęła)

Później odwiedziliśmy sympatycznego staruszka, który pędzi winko-domowe winko oczywiscie. Oto jaki widok nas zastał😅😅😆

Oczywiście spróbowałem wszystkiego…

Jak zapewne się domyślacie wyszedłem leciutko podchmielony. Ale tylko leciutko😂😂😂

Zaopatrzyłem się w “Vino de Banano” Przepyszne. Duża butla 0,7 za 50Q

Więc plan na wieczór jest taki-godzina 21.00 Avatar w TV. Po hiszpańsku oczywiście-bo innego wyboru nie mamy. I bananowe winko. Ewentualnie jakaś partyjka w karty😁

Zwiedziliśmy jeszcze jakiś klasztor. Poniżej kilka fotek.

San Juan to malutka mieścina. Ale za to jakie widoki oferuje…😁

Narka 

Węże i inne takie 😅

Właśnie przyjachali nowi na nasz domek. Natalia i jakiś ziomek. Pytam-” Skąd jesteście?” A oni są z Polski 😊😊😊 Ale mieszkają w Kanadzie-mówią po polsku.

Robi się tu polski domek😂 Będzie ciekawie…

A teraz czas na węże-byłem z nauczycielką w takim miejscu gdzie mają węże złapane w domach,lub jakies chore; i je tam leczą.

Zobaczcie sami:

A oto mój mały kolega którego złapaliśmy wczoraj. Którego ja złapałem😂

Uczyliśmy się wczoraj z dziewczynami i nagle krzyknąłem. “Don’t move” Ziomalka z Australii już zaczęła panikować. A zobaczyłem coś na ścianie w kuchni-musiałem to złapać. Nie przepusciłbym takiej okazji😀

Mały gekon☺

Kilka ciekawostek😅

Wybierasz się do Ameryki Centralnej?

Nie bierz gotówki… Masakra,ile ja się schodziłem żeby znaleźć bank,który wymienia gotówkę. W ich lokalnych bankach od razu byłem wypraszany przez ochroniarza. Ich lokalne banki nie wymieniają gotówki. Ale w końcu się udało-wziąłem 700€ żeby zapłacić za szkołę. Idę do banku a babka mówi-przykro mi ale dzienny limit to 125€. I tylko tyle mogłem wymienić😕 Lipa…

Druga sprawa-karty Mastercard nie działają w ich bankomatach. I znowu problem-bo mam holenderską kartę Mastercard i 2 polskie-visa i mastercard. Na szczęście visa działa w każdym. Ale wtedy muszę robić przelew z NL do PL i wtedy użyć karty visa. A co się z tym wiąże? Spora strata gotówki…

Ale jest jeden bankomat ukryty tak, że ciężko go znaleźć. On przyjmuje Mastercard. A więc tak: wymiana gotówki w banku to 7,7Q za 1€ 

Użycie karty w bankomacie to 8,36Q za 1€. A więc nie bierzcie gotówki…

Wziąłem też maszynkę do włosów i co się okazało? Nie działa. Tzn.działa ale ledwo bo tu jest 110V w gniazdku, więc musiałem iść do fryzjera😅 Zabrałem też matę i śpiwór-jedno i drugie jest jeszcze nie używane ☺

Kolejna ważna rzecz-na targu zawsze się targujcie. Poszliśmy z Maki (Maki jednak nie jest z Chin tylko z Japonii-mieszka w Tokio. A zobaczyć Tokio to też jedno z moich marzeń-wiec dostałem zaproszenie do Tokio😁) na targ w niedzielę kupić czajnik elektryczny. Spędziliśmy tam bite 5 godzin.

Taka sytuacja-znaleźliśmy coś fajnego za 160Q. Mówimy gościowi,że idziemy poszukać gdzie indziej. Mówi 140Q. A my i tak gotowi iść. Ziomek pyta ile damy? To ja mówię 100Q. On na to że nie, że to za mało i proponuję 120Q. My i tak idziemy. I gość zgadza się na 100Q. Ale my i tak idziemy. A koleś-“ok,90Q” Sam z siebie. Ale i tak nie kupilismy bo wygladało na szmelc.

Za to poszliśmy na dobry obiadek za 20Q. W tym wliczona coca-cola. 20Q to jakieś 2,40 € 

Do tego jeszcze koszyk małych tortilli😆

Za to co się wczoraj działo?

Małe trzęsienie ziemi i wulkan wyrzucał lawę. A mnie wszystko ominęło. Siedzę w domu nad zadaniem domowym. Słyszę jakiś szum. Myślę sobie-“kurczę,słychać jakby erupcje wulkanu.”

Ale pomyślałem,że to fajerwerki. Codziennie tu strzelają-taki zwyczaj jak ma ktoś urodziny. Więc nawet nie podniosłem tyłka z krzesła. Jednak zrobiłem kilka fotek dziś rano. Zobaczcie sami 😀

Moja nauczycielka mówiła, że dziś powinna być powtórka. Więc jak coś będę gotowy 😆

Jestem w raju 😊

Podszedł dziś do mnie mały chłopiec pokazując małą torebkę z czymś białym i mówi,że chce za to dolara. Miał nie więcej niż 4-5 lat. Myślę sobie: “Taki mały i już dealuje?😂 A to były jakieś nasionka😆

Więc mówię do niego: “Perdonáme mi pequeño amigo,no dinero.” I pokazuję, że mam tylko klucze w kieszeni. Jego mina była tak smutna😢,że aż mi go było żal 😕

Jakbym miał coś kasy to bym to od niego kupił-cokolwiek to bylo.😊

Za to później podszedł starszy gościu i sprzedawał jakieś pierdoły. Drze mi się nad uchem i w końcu cichszym głosem-“marihuana,hash.”😂😂😂 Usiadł,pogadalismy chwilę. 2g za 100Q a 5g za 200Q. W przeliczeniu to jest jakieś 5€ za gram. Za to hash miał drogi. Teoretycznie marihuana jest tu nielegalna. Ale jak Cię policja złapie to Ci nic nie zrobi-tak przynajmniej twierdzi moja nauczycielka☺ Z przyczyn osobistych musiałem odmówić. W sumie to od początku i tak wiedziałem,że nie kupię-ale chciałem pogadać…😏

Wczoraj byłem w banku i po hiszpańsku wszystko załatwiałem-oczywiście otwieram torbę a tu kasy brak-zapomniałem zabrać z domu. Przy kolacji opowiedziałem tą historię przy stole. Wszystkim kopary opadły. Koleżanka mówi-“Ja się tu uczę dłużej niż Ty,mój stary jest Meksykaninem, a mimo to ledwo jakieś zdania klepię,a Ty całą historię opowiadasz po 5 dniach nauki” Oczywiście zrobiło mi się miło😊

Ona za to płynnie mówi po angielsku-w końcu wychowała się w Stanach. Jednak hiszpański nie jest taki trudny jak myślałem…

Miał być wulkan ale niestety… Uznałem, że skoro mam nieograniczony czas to wulkan poczeka😊 A ten weekend poświęcam na naukę. 3 ludzi już nas opuściło-jutro pewnie przyjdzie ktoś nowy. Czuję się jak na jakimś obozie😂

Jednak obiecałem trochę zdjęć więc zdania dotrzymuje😆

Przed wami wzgórze De la Cruz:

2 godziny chodzenia po górkach. Wybrałem się zobaczyć jak wygląda Antigua z góry. Nie z lotu ptaka ale dosłownie “z góry.”


Szkoda,że to nie kaktus San Pedro😊 Chociaż znalazłem coś podobnego-już był nie raz przycinany-więc myślę,że ten drugi to był San Pedro (nie mam fotki)

I nawet Niemcy tu byli… No comment

Jeju jak tu pięknie…

A to mój mały kolega, którego znalazłem w kuchni. Całkiem spory jak na mrówkę.


P.S. Miałem krótki filmik ale nie chciał mi się załadować. Ale to w sumie i dobrze bo przekręciłem nazwę wzgórza😆 Jeszcze nie czuję się dobrze przed kamerą-ale kto wie, może za jakiś czas…

Hasta luego 😀